Jak pisać o śmierci

Śmierć to graniczne wydarzenie w życiu osoby umierającej, jak również w życiu tych, którzy zmarłą osobę opłakują (albo nie opłakują, to bardzo ciekawa reakcja, która może być początkiem dobrej opowieści).

Jest to również wydarzenie, z którego ani Ty, ani ja, nie zdamy relacji.
Nie opowiemy, jak to było.
Możemy opowiedzieć ostatnią miłość, ostatnią przyjaźń, ostatni poród, ostatnie małżeństwo, ostatni rozwód, ostatnią porażkę, ostatni sukces, ostatniej śmierci nie opowiemy.
Śmierć przychodzi tylko raz, zawsze jest to pierwszy raz, po którym wszelkie miłości, przyjaźnie, porody, porażki, sukcesy przestają mieć znaczenie.
Może to ulga?
Nie wiem.

O tym, jak pisać o śmierci mówiłam w 36 odcinku podkastu.
Wspominałam o tym, że zgon – zwłaszcza protagonisty, protagonistki – powinien być uzasadniony. Nieuzasadniony zniszczy zaufanie czytelników, czytelniczek.
Niech Ci ręka zadrży, zanim zmieciesz z fabularnej planszy główną postać, zwłaszcza taką, którą odbiorcy i odbiorczynie kochają. Musisz mieć naprawdę dobry powód, żeby się jej pozbyć.

Dużo łatwiej zabijać podłe postacie, prawda?
Powieka mi nie zadrżała, kiedy w Grze o tron  Joffrey Lannister pożegnał się z życiem na własnym ślubie, z ulgą przyglądałam się, jak wściekłe psy zagryzają Ramsey’a Boltona, ale!, moja ulga okazała się nieoczywista w przypadku śmierci lorda Petera Baelisha.
Czułam słabość do Littlefingera.
Dlaczego?

Okrucieństwem młodego Lannistera i bękarta Boltona gardziłam, Littelfingera czasem rozumiałam zrozumieć, czasem nawet usprawiedliwiałam. Przywiązałam się do lorda Baelisha. Ambitny, inteligenty, owszem, manipulant oraz intrygant z pozornie złożonymi motywacjami, ale uroczy! Dlatego poczułam smutek, kiedy młodsza Starkówna zrobiła to, co zrobiła.

Wniosek jest prosty.
Emocjonalne zaangażowanie w historię postaci sprawia, że w odpowiedzi na jej śmierć pojawi się emocjonalna reakcja odbiorów i odbiorczyń. A że sympatie czytelników, czytelniczek chodzą własnymi drogami, to już zupełnie inna sprawa.

Jak napisać dobrą scenę śmierci?

Załóżmy jednak, że potrzebujesz sceny śmierci. Jak ją napisać?

Nie dramatyzuj.
Unikaj klisz.
Nie wywołuj szoku.
To tanie zagrania.
Pełno ich w literaturopodobnej pulpie. 

Raczej zastanów się, jak wywołać empatię. Jak emocjonalnie zaangażować czytelników, czytelniczki w historię postaci. Tu nie ma prostych rad, ponieważ emocjonalnie zaangażowanie odbiorców i odbiorczyń trzeba budować od pierwszej strony. Krótko mówiąc czeka Cię praca z celami, motywacjami i pragnieniami postaci.

Wybierz właściwą perspektywę

Zdecyduj, kto będzie świadkiem śmierci kluczowego bohatera, kluczowej bohaterki.
Kto o niej opowie?
Bliski przyjaciel? Kochanka?  Była żona?
Każdej z tych postaci być może zależało na protagoniście, protagonistce. Każdej z tych postaci inaczej.
Kiedy piszesz o śmierci, zbadaj różne punkty widzenia.
Jeżeli potrzebujesz dystansu, śmiało.
Stwórz relację postaci zdystansowanej wobec protagonisty, protagonistki.
Nieszczególnie przejmie się odejściem postaci głównej.

Pokaż realistyczne reakcje

W podkaście mówiłam o tym, że warto pozwolić bohaterom, bohaterkom oswoić się ze śmiercią innych postaci. Gra o tron to marny przykład podobnego rozwiązania.
George R.R. Martin zabija bez wahania kolejne postacie, zanim ostygną ciała świeżo zabitych.

Warto pozwolić bohaterom, bohaterkom na żałobę.
Śmierć kluczowej postaci czyni wyrwę w ich prywatnych systemach.
Warto pokazać, jak cierpią, jak tęsknią, jak wracają (o ile to możliwe) do równowagi.

Zabijaj z umiarem

Po setnej stronie Gry o tron można tylko wzruszać ramionami.
Ten umarł, tamten zszedł.
Za trzy strony powtórka.
Ech.

Pomyśl o symbolach i obrazach

Światła, które nagle gasną.
Noc, która zapada w południe.
Wiatr, który w jednej chwili ustaje.
Burza, która pojawia się znikąd.
Wskazówki zegara, które się zatrzymują albo zaczynają wędrować w przeciwnym kierunku.
Wymyśl, co chcesz, ale pamiętaj, kontekst sceny jest święty.

Oszczędź czytelnikom, czytelniczkom łkań, zawodzeń, łez tryskających jak fontanny, czyli tego, co nazywam 
l a w ę d o w ą  prozą
Proszę, nie. 
Im mniej słów, tym więcej emocji.
Im mniej dramy, tym więcej prawdy.
Im więcej domysłów, tym więcej zmysłów.
W opisie oczywiście.

Sporo oczywiście zależy od gatunku.
W kryminale, thrillerze użyjesz mocnych środków do tego, żeby opowiedzieć o ostatnich cierpieniach postaci, nad którą znęca się psychopata.
W opowieściach międzygatunkowych nie przesadzaj z detalami.

Zamknij wątek albo otwórz nowy

Scena śmierci kluczowej postaci często domyka jeden z wątków opowieści albo całą opowieści.
Kiedy jednak wiąże się z tajemnicami, z niedokończonymi sprawami otwiera kolejne wątki.
Zdecyduj, jakie ciągi dalsze planujesz.
Tu już nie chodzi o sam opis śmierci, ale o to, do czego śmierć bohatera, bohaterki jest Ci potrzebna.

Wewnętrzne barometry

Jeżeli przy opisie zgonu postaci sam, sama nic nie czujesz, cóż, Twoi czytelnicy, Twoje czytelniczki też pewnie niewiele poczują.
Moja rada?
Napisz pierwszą wersję sceny śmierci jak czujesz. Bez emocjonalnych filtrów. 
Wzrusz się. Rozpłacz się. Rozgniewaj się. 
Proszę bardzo. 
Ten barometr skieruj na to, co czujesz

Pamiętaj jednak, że Twoje emocje oraz emocje czytelników i czytelniczek nie muszą się spotkać nad ciałem protagonisty, protagonistki. 
Każdy z nas czuje i przeżywa inaczej. 
Przeczytaj scenę śmierci raz jeszcze i wycofaj się, ponieważ Twoja opowieść nie jest o tym, co Ty czujesz, lecz o tym, co czują Twoje postacie oraz czytelnicy, czytelniczki. 

Kolejny barometr skieruj na język.
Wyrzuć wszystko, co – co według Ciebie – jest patetyczne, sentymentalne, wszystkie wielkie słowa (cierpieć, łkać, przeżywać, odchodzić na łono Abrahama) i zostaw to, co jest naprawdę ważne.
Czyli?
Obraz.
Nie mów mi, co czują.
Pokaż to.