O czym myślę, kiedy myślę o pisarskim rzemiośle?
Myślę o składnikach pysznego tekstu literackiego.
Jest ich kilka.
Bohater z celem, pragnieniem, motywacją to podstawa literackiego wypieku.
Kilka punktów w strukturze opowieści jak kilka wiejskich jaj.
Otoczenie konkretne jak mąka.
Dialogi gładkie jak masełko.
Emocje jak świeże drożdże.
Trochę cukru i szczypta soli jak konieczny konflikt.
Borówki na wierzch, wiadomo, dekoracja.
I czas.
To tylko kilka składników.
Żaden przepis.
Przepis na udaną prozę nie istnieje, chociaż składniki są istotne.
Żadnego nie można pominąć.
Trzeba wiedzieć, co i kiedy dodać, kiedy zamieszać, jak długo czekać, kiedy włożyć do piekarnika i kiedy z niego wyjąć.
Możesz znać teorię pisania i tworzyć słabe historie.
Teoria to nie wszystko.
Talent?
Talent to tylko potencjał. Niewykorzystany pozostaje znaczenia.
Co zatem okazuje się najważniejsze?
Możliwe, że Ty.
Ty, który jesteś gotów, gotowa dobierać ingrediencje na własnych zasadach.
Ty, która, która nie boisz się eksperymentów, czasem nieudanych.
Ty, który, która tworzysz własne przepisy.
Tylko i aż tyle.