Trzy prawdy
Górale mawiają podobno, że istnieją trzy rodzaje prawdy: moja prawda, twoja prawda i łajno prawda (górale mówią mocniej).
Moje prawdy brzmią trochę inaczej.
Ale po kolei.
Pierwsza prawda
Często mierzę się ze stwierdzeniam uczestników i uczestniczek warsztatów, przekonujących mnie, że, chwila, chwila, tego fragmentu nie zmienię, mowy nie ma, ponieważ „tak właśnie było”.
Odpowiadałam, chwila, chwila, zatrzymaj się i pomyśl, co piszesz? Kronikę wydarzeń rodzinnych czy literaturę? Jeżeli bawisz się Galla Anonima wiernego przekazom familii, to cóż, nie pomogę Ci.
W mojej piaskownicy budujemy wymyślone zamki z wymyślonych piasków.
Lepimy babki w warsztatowych foremkach.
Takie figle-migle.
Prawda, której chcesz być wierny, wierna w literaturze, to prawda, która zniewala.
Nie potrzebujesz takiej prawdy.
Potrzebujesz – być może – kilku przedestylowanych przez sito rzemiosła faktów, żeby wokół nich zbudować fikcję.
Druga prawda
Zdarza mi się pracować z ludźmi, którzy przychodzą z twardymi założeniami dotyczącymi swoich postaci (czasem całej historii). Z prawdami na ich temat. Kiedy sugeruję zmiany, słyszę:
– Mój bohater jest taki, a nie inny. Przepraszam, ale żadnych przeróbek w jego biografii nie planuję. Wymyśliłem go dwanaście lat temu i od dwunastu lat jest wciąż taki sam.
Z tą prawdą nie dyskutuję.
Autor traktuje postać jak bliskiego krewnego, a każdą propozycję zmiany jak zamach na dobra osobiste postaci.
Żadnego założenie nie jest może okazać się prawdziwe, dopóki nie spełni kilku warunków, z których najważniejsza jest weryfikacja.
Jak weryfikować kreatywne założenia autora, autorki?
Wyłącznie pytaniami, które dotyczą celów postaci głównej, pragnień, motywacji, stawki, konfliktów, czyli wszystkiego, co pomaga stworzyć wielowymiarową postać.
I dzieje się cud.
Autor sam dochodzi do wniosku, że bohater sprzed dwunastu lat jednak się zmienił.
Tak jak sam autor.
Trzecia prawda
Czytasz właśnie ostani wpis z trzydziestodniowego wyzwania: jedna notatka dziennie przez okrągły miesiąc.
Nie porzucam publikacji tutaj.
Porzucam codzienną publikację.
Bo trzecia prawda, niełajno prawda jest taka, że blogów dzisiaj już prawie nikt nie czyta.
Udowadniają to statystyki, które przed chwilą przejrzałam.
Jak powiedziała jedna z moich córek: „Blog, mamo? Przecież jest dwudziesty pierwszy wiek. Ogarnij się”.
Spróbuję.